Silber Sesje Niekanoniczne

Niekanoniczne RPG w świecie Silberberg

Nie jesteś zalogowany na forum.

#1 Sun-Nov-2017 17:26:24

Leite
Główny MG
Dołączył: Sun-Nov-2017
Liczba postów: 27
Windows XPChrome 49.0.2623.112

RPG

W tym temacie będziemy grać w sesję. [sred])


laughs in MG's room

Offline

#2 Wed-Nov-2017 22:21:39

Leite
Główny MG
Dołączył: Sun-Nov-2017
Liczba postów: 27
Windows XPChrome 49.0.2623.112

Odp: RPG

To, gdzie się znaleźliście i w jaki sposób, było bardzo nieoczekiwane, nawet, jak na standardy podziemi.

Grupa siedmiu elfów podziemnych, która wyszła z jednej z oaz na północy,  skierowała się w przybliżeniu na północny wschód. Mieli informację o ciekawym zdarzeniu, które zajdzie w tunelach, konkretniej to w 87 na zachód pod 34. W składzie znajdowali się kolejno Methen, wesoły chirurg z Tlais Khyrna, Eltharen’Veris z Tlais Miah du Savat, nieco skryty, ale dobry szaman nietoperza, Reva’Rave z Tlais Orthogok, psioniczka i dowódca oddziału, identycznie wysokie i chude bliźnięta Jae i Vea z Tlais Arde aep Kirth, które potrafiły świetnie walczyć ay’kiratha, Nawi’Adwetio z Tlais Inne aep Sitha Vire, ceniony w załodze z powodu ukończenia Ślepej Gwardii oraz Wes’Len z Tlais Miah do Savat, kolejna psioniczka, wyznaczona na zastępcę.
W miejscu, do którego zmierzali, według najnowszych informacji, miał przechodzić transport krasnoludzki. Było to zaledwie parędziesiąt krzyków od ich obecnej lokalizacji. Tunele były takie, jak zawsze, kręte, ciemne, pełne niespodzianek, ale nie spodziewali się na tym poziomie jeszcze żadnych harakuna czy, chwała bogom, wijów.
Reva zarządziła postój w jednej z pomniejszych oaz. Po wyznaczeniu wart, rozsiedli się dookoła krzewu, patrząc w górę na jego piękny owoc.
-To co, znowu będziemy zabijać? - parsknął śmiechem Nawi, opierając się wygodnie
o ścianę jaskini. - Jak myślicie, ile ich będzie?
-Znając nano, to zapewne ze czterdzieści. - mruknął Methen, sprawdzając swoje fiolki w plecaku. - Choć to zależy od genialności tego, co przenoszą.
Wybuchnął śmiechem, jak każdy podziemny - ściszonym, bardziej gestykulując, niż wydając z siebie dźwięk. Jego oczy błyszczały.
-Będzie ich zapewne około 15. - odezwała się Reva znad kartek, gdzie wymyślała zaklęcia wraz ze skupioną, mówiącą do siebie bezgłośnie Wes. Czerwone włosy zastępcy opadały na kartkę, zasłaniając jej twarz.
Elthar, który siedział spory kawałek dalej, przy wylocie osady i rozstaju, uniósł rękę w ostrzegawczym geście. Pozostałe podziemne w ciągu ułamku sekundy znalazły się w stanie gotowości, nieco zjeżone, uważnie nasłuchujące.
Ktoś, dwie osoby, idzie. przekazał rękoma Elthar, dalej nasłuchując ze swojej skrytki.
Czekali. Czekali, bo słuch nietoperza często był ponad trzykrotnie lepszy od typowego elfiego słuchu. W końcu, po dłuższej chwili, szaman przekazał. Dwoje, nasi.
Momentalnie nastrój się spowrotem zmienił. Jak gdyby nigdy nic wrócili do swoich poprzednich pozycji, rozluźnieni i spokojni.
Po paru minutach do oazy podeszła dwójka młodych, nawet bardzo młodych elfów. Mogli dopiero co osiągnąć dorosłość. Jeden z nich, wyższy, blady młodzieniec najwyraźniej był kapłanem, dało się to poznać po jego rzeźbionej lasce, która, o dziwo, była zrobiona z drewna. Jego towarzyszka, jeszcze młodsza od niego samego, miała przy sobie torbę i patrzyła zaciekawionym spojrzeniem na zebranych.
Methen uniósł brwi.
-A wy tu czego?
-Kor i Enna, Tlais Arde aep Kirth, podróżujemy.  - odezwał się spokojnie młodzieniec. - Niestety trochę zgubiliśmy drogę.
-Dwadzieścia krzyków na południowy zachód jest oaza - mruknęła Reva, ledwo obrzucając ich spojrzeniem. - Nie mogę odpowiadać za większą liczbę elfów.
Kor skłonił głowę, najwyraźniej myśląc.
-Myślę, że możemy się przydać, by przejść z wami chociaż kawałek, zah’arra. Jestem kapłanem Klyfty, a moja siostra jest chirurgiem. A przynajmniej - dodał po chwili - ciągle się uczymy.
Jae i Vea rzucili im długie spojrzenie, po czym spojrzeli na siebie i jednocześnie się roześmiali.
-Uważamy, że możecie wpadać, ale to zależy od Revy. - rzuciła Vea.
-Na nasze mogą się przydać. - dorzucił Jae. - Zwłaszcza, że z naszego rodu.
-Nawet mi nie przypominaj - warknął Methen, niby groźnie unosząc jeden ze swoich noży. - Chodź tu do mnie, młoda, pokażesz mi, co umiesz.
Reva uniosła brwi, patrząc na dwójkę. Westchnęła.
-Dobra, siadać. Idziecie z nami, ale nie macie żadnych zysków.
Rodzeństwo się zgodziło i pozajmowało miejsca. Eltharen dalej siedział na czujce, a reszta nie okazywała zmiennych nastrojów.

Eltharen uśmiechnął się, błyskając zębami, do Revy. Mimo srebrnego nietoperza na krańcu jego kaptura, który wiecznie miał na sobie, nie było go widać na tle stalaktytu. Ukrył się w ten sposób, by być jak najbliżej wylotu tunelu, ale też tak, żeby go nie zabito natychmiast. Był  na podczulonym słuchu, jak lubił to określać Nawi i informował, co słyszy. Póki co, jego nietoperze radady nie wykrywały niczego nowego, poza cichymi oddechami towarzyszy oraz ich biciem serca, a także przeciągami w tunelach i odległymi dźwiękami, niesionymi przez tunele.
Byli w bardzo głębokiej części podziemia, na skraju Świata Echa. Łażące tutaj krasnoludy oznaczały zapewne kolejny transport jakiś cennych kruszców. No cóż.
Szaman był spokojny, a reszta musiała być absolutnie cicho, żeby go nie ogłuszyć niepotrzebnymi dźwiękami. Methen się radośnie szczerzył, Nawi siedział spokojnie, z opaską, gotową na zsunięcie, na czole. W lewej dłoni miał miecz, w prawej sztylet do przecinania przeciwnikom twarzy w poprzek oczu. Wes upewniała się, że ma zasięg do najbliższej intersekcji życia, jaką była oaza jakieś trzy krzyki za nimi. Jae i Vea siedzieli jednakowo skupieni na celu. Byli doskonale rozstawieni. W tym miejscu korytarz, prowadzący z południa na północ, rozszerzał się do nierównomiernej, ciemnej jaskini. Były tu dobre skrytki i ciemne przestrzenie między kamieniami.
Zwłaszcza, gdy Reva schowa luminescencyjne rośliny do plecaka. Teraz musiała je mieć, by widzieć wyraźnie sygnały od Eltharena.
Methen ponownie się roześmiał, tym razem zupełnie bezdźwięcznie.
Czuję cholerny ogień. Co robimy?
Reszta popatrzyła na niego skupiona. Problem ognia był podwójny, a nawet potrójny. Po pierwsze, oślepiał. Po drugie, to zniewaga oświetlać korytarze. Po trzecie, odsłaniał kryjówki. Reva machnęła w kierunku Nawiego i bliźniąt. I problem rozwiązany.
Kor i Enna patrzyli tylko na to szeroko otwartymi oczami. Najwyraźniej nigdy nie byli na froncie. Reva kazała im się ustawić z tyłu, w najdalszym kącie, by nie zawadzali, ale też by nie zostali zabici.
Eltharen uniósł dłoń. Idą. Jedna czwarta krzyku. Szykujcie się.
Wówczas dopiero Reva schowała kwiaty. Ciemność ogarnęła pomieszczenie, ale im to nie przeszkadzało, zwłaszcza Nawiemu. Podziemne są bardziej wyczulone na słuch, niż na wzrok, a ten i tak działa lepiej, niż u innych ras. Na przykład, Laro.
Po kolejnych kilku chwilach odgłos zbliżających się krasnoludów dał się usłyszeć. Krasnoludy, przynajmniej te w tych rejonach, nie starały się ukrywać swojej obecności, a nawet gdyby, to zapewne by nie potrafiły. Ich buty dało się wyraźnie usłyszeć z większej odległości, nie wspominając o tarczach. Czy zbrojach. Zero elegancji, sam hurgot.
Dopiero potem dało się usłyszeć wyraźniejsze rozdźwiękowanie, a praktycznie na samym końcu, kiedy oczekiwanie stało się nieznośne, blask światła na ścianie. Ciemność po prostu stała się mniej ciemna. Nawi jednak, mimo wszystko miał opaskę na oczach.
W końcu, gdy niecierpliwość sięgała zenitu, pierwszy krasnolud wyłonił się zza rogu. To znaczy, pierwsza trójka krasnoludów, tworząca trzon z tarczami. Za nimi dopiero szło źródło cierpienia - pochodnia - a później cała reszta składu. Tworzyli oni dziwną formację. Jae natychmiast zauważył, co jest nie tak. Skrzynie. Transport. Mało. Ścierwo.
I miał rację, w środku pochodu szedł zielony przedstawiciel najbardziej znienawidzonej rasy w podziemiu. Ręce miał związane w bardzo specyficzny sposób, uniesione, przełożone za własną głowę i przywiązane do własnej klatki piersiowej. Nie najwygodniejszy sposób, ale z pewnością powstrzymywał go od sięgnięcia do licznych sprzętów, które zapewne chował w swoim fartuchu. O goblinach nigdy nic nie wiadomo. Zawsze mogą wyciągnąć z kieszeni dynamit.
Prowadzący go krasnolud wyglądał, jakby go spotkała największa męka w życiu. Miał bujną, krzaczastą brodę, podobnego koloru włosy i wielki wyraz mordu na twarzy, kierowany najwyraźniej do zielonego, idącego koło niego. W wolnej ręce niósł młot bojowy, a tarczę miał na plecach. Wyglądał na wyjątkowo wkurwionego.
Tylko na tyle pozwoliły obserwacje i szybka wymiana zdań co do pochodni, a potem zaczęła się walka. Gdy zielony, będący w połowie formacji, wkroczył do rozszerzonej części tunelu, Jae i Vea już gasili pochodnię na przedzie długim cięciem miecza nad głowami brodaczy. Odcięty kawałek padł na ziemię, a następnie korytarz ogarnął chaos.
W sumie trudno powiedzieć, co się działo.
Gdzieś mignął Nawi, rozchlastując nieuważnemu krasnoludowi oczy, a następnie starł się z innym przeciwnikiem, ciągle walcząc na ślepo. Jae i Vea starali się robić wypady za mur, który powstał przed nimi po ścięciu końcówki pochodni, jeszcze świecącej między butami. Podpalenie ponowne reszty pochodni skutecznie uniemożliwiała Reva, próbując się dobrać z mieczem od drugiej strony. Rzucanie zaklęć na krasnoludy w bezpośrednim starciu było zbyt niebezpieczne, za wiele ochron nosili na sobie.
Eltharen wdał się w potyczkę z dwoma na raz. Nawet dwójka młodych walczyła.
Zamieszanie powoli się przenosiło w głąb tunelu, z którego krasnoludy wyszły. Pochodnia zgasła, ale zaraz ktoś będący uprzednio na tyle, a teraz na przedzie formacji krasnoludzkiej, odpalił ją znowu. Wycofujące się krasnoludy ustawiły mur tarcz, a że przejście było wąskie, to elfy nie rzuciły się za nimi, a poczekały, aż przejdą do następnego rozszerzenia, będącego sporą jaskinią.
Gdy światło przestało  jaskrawie oświetlać tę część przejścia, podziemne niczym cienie przedostały się na drugą stronę. I znów bitewna wściekłość cieni, atakujących podstępnie, napotykała wyrównany, zrównoważony opór.
W końcu padła pierwsza krew, a właściwie pierwsza śmierć, bo krwi już było wszędzie dużo. Nawi wywinął piruet i dobił ponad ramieniem swojego aktualnego przeciwnika wcześniej oślepionego przez siebie krasnoluda, który padł z przeciętymi oczami i roztrzaskaną szyją na ziemię. W reakcji na to inny, rudy krasnolud z brodą splecioną w warkocze, warknął kolejny rozkaz.
I jeżeli do tej pory walka jeszcze jakoś wyglądała, to teraz rozpętało się piekło. Zza pleców krasnoludów do tunelu wpadło mnóstwo zielonego ścierwa.
Gobliny były wszędzie, łatwiej było zliczyć miejsca bez obecności ubranego na wściekłe kolory stwora. Momentalnie zmienił się front - podziemne i krasnoludy jednocześnie się skupiły na wybijaniu zielonych i ewentualnym atakowaniu i ranieniu swoich wcześniejszych wrogów. Jakiekolwiek formacje przestały istnieć. Methen śmiał się złowieszczo, rozpoławiając zielonych na pół. Reva z uśmiechem przyjemności, obryzgana zieloną krwią, parła do przodu, najwyraźniej zdecydowana dostać się do środka transportu, który był obecnie zajęty czymś innym.
Eltharen walczył we wschodniej części jaskini, zaraz obok Was. Za ich plecami Enna próbowała naprędce zszyć rozcięte ramię Kora, który najwyraźniej dostał. Goblinami w ich okolicy zajmował się ów krasnolud, który wcześniej pilnował więźnia. Tego konkretnego goblina nie było widać. Za to całą resztę - owszem, bo przylazły z pochodniami.
Podobno na powierzchni mówi się, że w podziemiach jest szaro i ponuro. To kompletna bzdura.
Blade twarze elfów w kontraście z wielokolorowymi włosami, różnymi kolorami bród krasnoludów, ich wzorami i nasyconymi strojami oraz zielonymi mordami goblinów są wystarczającą mieszanką dla oczu, by dostać oczopląsu. Zwłaszcza w świetle cholernego ognia.
A wówczas kolejna rzecz wydarzyła się tak szybko, że nikt nie zdążył zareagować. Rozległ się głośny i dosadny huk spod różnych miejsc na górze jaskini.
Sklepienie jaskini wydało z siebie jęk, a potem tony skały, najeżone ostrymi stalaktytami i innymi formacjami skalnymi - wygięły się i runęły w dół.
Nie było specjalnie dużo czasu na reakcję. Eltharen rzucił się pod ścianę, popychając sobą dwójkę młodych. Was jakimś cudem nie została rozgnieciona o podłogę skałą trzy razy większą od niej, gdy również zapragnęła znaleźć się pod ścianą. Reszta, stłoczona w środku i dalej, najwyraźniej nie miała takiego szczęścia. A wkrótce skały przesłoniły cały widok.
Dopiero parę minut później Nallaria się uspokoiła. Eltharen wstał, kaszląc, od pyłu, jaki się podniósł po upadku sklepienia. Przestrzeń, w jakiej się znalazł, była dość niewielka. Była to niewielka zatoczka, wnęka prawie w tej większej jaskini, problem w tym, że teraz jaskini nie było. Była za to sięgająca sklepienia kupa gruzu i kamieni, których przekopanie zajęłoby przynajmniej kilka tygodni.
Elf wstał niepewnie i zajął się sprawdzeniem terenu. Na niewielkiej przestrzeni sześciu metrów kwadratowych, jakie pozostały, znalazł półżywą Was, która nie została zgnieciona, ale poraniona mniejszymi odłamkami. Kor i Enna byli również cali podrapani, z głębokimi rozcięciami, ale żywi. Niecały metr od butów szamana spod kupy lżejszych kamieni wystawał krasnolud - ten sam, który wcześniej prowadził więźnia. Teraz kurwił, ile sił w płucach, na przygniecioną nogę i zakrwawioną masę, którą była druga noga. Jego topór był złamany w połowie.
Po dokładnym obejrzeniu stanu żywych elfów warto Was, już przytomna i Elther, rozejrzeli się po aktualnym miejscu. Póki co, było w nim na tyle dużo pyłu, że trzeba było poczekać.
Czekaj. Ścierwo. Widzę.
Wskazał na osypisko kamieni. Istotnie, siedział tam ten sam goblin, którego wcześniej prowadziły krasnoludy. Najwyraźniej w jakiś sposób się uwolnił, a teraz, bez większych zadrapań, siedział i mieszał fiolki w swoich rękach, wrzucając je do różnych kieszeni swojego fartucha.
W jednej z tych fiolek Was rozpoznała swoją, która najwyraźniej jej wypadła w trakcie walki. To znaczyło, że zostało jej jedno zasklepienie rany - w walce zużyła jedno na wyjątkowo nieprzyjazne rozcięcie, uniemożliwiające jej ruszanie nadgarstkiem.
-Wiem, że mnie nienawidzicie. - odezwał się ciężko krasnolud w języku wspólnym. - Ale proszę, pomóżcie mi. Mogę pomóc.. jakoś...odwdzięczę się.

Stan grupy:
Kor - rozcięcia na rękach, podrapane całe plecy, mocno obita prawa noga
Enna - zasłonięta w trakcie upadku sufitu, podrapane całe plecy
Eltharen - długie rozcięcia od opadających kamieni, zwichnięta kostka, złamany nadgarstek
Was - obrażenia głowy, mocne obicia lewej nogi, złamana kostka, skrzywione kolano przy upadku
Aiglondur - przygnieciona noga (dużym kamieniem, boli), druga ma mniej, niż więcej nogi (poważne rozcięcia, duże krwawienie, uszkodzenia mięśni aż do kości)


laughs in MG's room

Offline

#3 Wed-Nov-2017 23:52:17

Deft
Użytkownik
Dołączył: Sun-Nov-2017
Liczba postów: 4
Windows 7Chrome 62.0.3202.94

Odp: RPG

Xharx w końcu dorwał się do wszelkich fiolek, które były mu w tej sytuacji absolutnie niezbędne. W tej okropnie beznadziejnej sytuacji. Nie dość że jest tak nisko, to otoczony bladymi. Czuł na sobie ich żądne krwi spojrzenia, ale jakoś nie przerażało go to - z jego pamięci na gwałt wydobywały się wspomnienia żyjących na tych poziomach stworów. To go przerażało, bo oznaczało że nie może uciec. Normalnie by nawiał - prawie wszyscy oprócz jego byli poturbowani... Ale chyba nic z tego. Odwrócił się więc i powiedział donośnie, na tyle na ile mógł swoim koślawym wspólnym :
- Co Ci brodaczu ? I czy kto jeszcze jest ranny ? - Powiedział w ciemność, po czym bacznie wyczekiwał rozwoju wydarzeń.

Offline

#4 Thu-Nov-2017 00:18:50

Mysza
Użytkownik
Dołączył: Sun-Nov-2017
Liczba postów: 24
WindowsChrome 62.0.3202.94

Odp: RPG

Bolało ją wszystko. Wszystkie mięśnie które umiała nazwać i te na które nawet chirurgowie nazw nie mieli. Szybkie przeliczenie. Szybkie to słowo relatywne. Huczenie w głowie nie ułatwiało rachunków. Kurz wirujący naokoło utrudniał orientacje i wciskał się do oczu. Nie było 5 elfów, w tym Revy. Sprawa prosta. Martwi. Zdarza się.
Sygnały od Eltharena.
Ścierwo...
Moja fiolka...
Krasnolud. Coś mówi. Nie ważne. Później pomyśli co z nim. Są rzeczy ważne i zielone. Wes'Len wróciła wzrokiem do pokurcza na osuwisko. Inna zieleń przemknęła jej przed oczami. W resztkach tańczącego w powietrzu pyłu zamajaczył jej inny tunel. Poczuła tępe echo innego bólu. Nie jej. Zamrugała, obraz zniknął. Spróbowała się podnieść. Kolano i kostka zaprotestowały. Mogła by próbować znów, ale po co obciążać nogę? Wymieniła spojrzenie z Szamanem.
Ścierwo. Zabić.
Sama sięgnęła dominującą ręką do pochwy na lewym udzie. Nie musiała wstawać by zmniejszyć populacje ścierwa na tych 6 metrach kwadratowych. Psionika odpadała, dopóki nie sprawdzi dokładnie obrażeń głowy.
To ciepło za uchem to krew?
Skrzywiła się gdy przy wyjmowaniu noża mocniej szarpnęła za paski. trzymając nóż za ostrze wycelowała w głowę zielonej pokraki i...
I to zielone coś zaczęło gadać we wspólnym. Cokolwiek. Lepsze to to martwe niż gadające.


Wes'Len
Tri/orchin [Triorczin]

Offline

#5 Thu-Nov-2017 01:12:38

Leo
Użytkownik
Dołączył: Sat-Nov-2017
Liczba postów: 14
AndroidChrome 62.0.3202.84

Odp: RPG

Dosyć szybko się podniósł i zorientował w sytuacji. Ich ranna czwórka. Krasnal bez nóg. Zielone gówno. Ręka go zaświerzbiła. Poczuł straszną ochotę, żeby chwycić za miecz i pozbawić tchu to ścierwo, które tylko marnowało w tamtej chwili powietrze. Powstrzymał go jedynie przenikliwy ból w nadgarstku - ledwo był w stanie nim ruszyć - oraz myśl o tym, że w obrzydliwych łapskach tego czegoś znajdowały się fiolki. Różne fiolki. Bogowie wiedzą, co był w stanie z nimi zrobić.
Kuśtykając, przeszedł kilka kroków i kucnął przy krasnoludzie. Nie wyglądał, jakby nadawał się do czegokolwiek. Nawet z chirurgiem nie udałoby im się go naprawić na tyle, żeby mogli na nim zyskać.

Offline

#6 Sat-Nov-2017 01:40:39

Olek
Użytkownik
Dołączył: Sun-Nov-2017
Liczba postów: 4
Windows 7Chrome 62.0.3202.94

Odp: RPG

Otrząsnął się lekko widząc obok siebie tego szamana. Wstał szybko i próbował strząchnąć z siebie pył.
- Co Ci brodaczu? I czy ktoś jest ranny? – zapytał jakiś... typowo gobliński głos.
Dawno nie słyszał, ani nie widział takiego zielonego czegoś. Ostatni raz może w jednej z ksiąg w świątyni Klyfty.
- Ja... – stęknął, chwytając się za plecy.
Czuł ból. Dosłownie wszędzie.  Ale mimo wszystko odmówił szybką modlitwę do swojej bogini i poczuł obowiązek opiekuna wobec młodszej siostry.
- Enna? – zapytał się – Nic Ci nie jest?
W tym samym czasie, gdy zamartwiał się swoją podopieczną, goblin zaczął bawić się jakimiś fiolkami. Ta cała Wes’Len próbowała coś zrobić, ale jakaś wewnętrzna siła ją jednak zatrzymała.
Wtedy też podniósł się ten za nim– Eltharen. Podszedł on tylko do krasnoluda i kucnął przy nim. 
Krasnolud! Jeszcze go tutaj brakowało!
Jego nogi były przymiażdżone...
To chyba moje rany nie są jednak tak poważne jak jego...

Ostatnio edytowany przez Olek (Sat-Nov-2017 01:41:35)


Kor

Offline

#7 Sat-Nov-2017 20:37:42

Leite
Główny MG
Dołączył: Sun-Nov-2017
Liczba postów: 27
Windows XPChrome 49.0.2623.112

Odp: RPG

Dawno nie słyszał, ani nie widział takiego zielonego czegoś. Ostatni raz może w jednej z ksiąg w świątyni Klyfty.
Tia, poza tym, że przed chwilą z tym walczyliście :v


Wes
Rzutka, ciężka rzutka zaciążyła Ci w dłoni. Miałaś ochotę ją rzucić, ale nie byłaś pewna, czy w takich kompletnych ciemnościach cokolwiek trafisz. Nie byłaś ze Ślepej Gwardii, jak Nawi. Bezsensowna, kolejna śmierć spowodowana przez zielone maszkary... Ścierwo robiło zbyt mało hałasu, by być pewnym, że trafisz w jego łeb, a potem skończyło mieszać szkłem w łapach. Z tego, co potrafiłaś wysłyszeć, był jakieś trzy metry od ciebie w linii prostej, tyle że pewnie jeszcze ze dwa wyżej. Siedział na zwalonych kamieniach, zapewne się za którymś chowając. Może Eltharen coś wymyśli.
On tymczasem przeszedł parę kroków i z tego, co zdołałaś się domyślić, zbliżył się do krasnoluda.
Efekt tego zbliżenia był słyszalny dość wyraźnie, najpierw doszło do Ciebie głuche uderzenie, potem dźwięk upadającej broni, a następnie jakaś szarpanina.

Kor & Enna
Było ciemno, tak ciemno, jak jeszcze w życiu się nie spodziewaliście, że może być. Żadnych, nawet najmniejszych źródeł światła. Jedynie słuch wam został do orientacji w terenie...no i intuicja od bogini.
Dlatego też nie szło wam najlepiej ewentualne poruszanie się w ciemności...ale też nie najgorzej. Usłyszeliście, jak Eltharen gdzieś podchodzi, a następnie jakieś uderzenie, dźwięk czegoś padającego na ziemię oraz szarpaninę. Ze strony goblina, który zadał pytanie, nie dobiegały żadne dźwięki.
Kor, w sumie to zauważyłeś, że jako jedyny mu odpowiedziałeś. Eltharen i Wes porozumiewali się jakimiś ruchami, ale nie znałeś tych sygnałów. No i było ciemno. To dodatkowo utrudnia sprawę.

Xharix
Siedziałeś bez zmian w tym samym miejscu. Na Twoje pytanie odpowiedział tylko jeden, najwyraźniej niedoświadczony elf. Potrafiłeś wywnioskować za pomocą szybkiej matematyki w Twojej głowie, że dzieli Cię od niego trzy i pół metra w lewo, z tym, że byłeś jakieś dodatkowe trzy metry nad nim.
Z drugiej strony, prawie że pod Tobą po prawej, będzie z dwa metry w linii prostej, usłyszałeś dźwięk uderzenia. A następnie jakiś upadek i szarpaninę. Stamtąd też wcześniej dobiegał głos krasnoluda. Szybkie wnioski i efekt - jakiś bladomordy chciał coś zrobić.

Wiadomość dodana po 1 h 43 min 10 s:
Cóż, zanim ktokolwiek z was zdążył cokolwiek zrobić, szamotanina nabrała sensownego kształtu.
Ponowny, nieprzyjemny brzęk metalu, który zazgrzytał o ziemię, jakby ktoś go wbił tam z całą siłą.
A potem nagły, cholernie jasny i niespodziewany rozbłysk światła, który zostawił wam wszystkim powidok na oczach. Ogień ten uderzył w głowę Eltharena i najwyraźniej został wywołany przez krasnoluda, który stłumienie coś zawołał.
Po czym znów zapanowały ciemności, pogorszone o powidok.


laughs in MG's room

Offline

#8 Sun-Nov-2017 21:18:49

Mysza
Użytkownik
Dołączył: Sun-Nov-2017
Liczba postów: 24
AndroidChrome 62.0.3202.84

Odp: RPG

Zacisnęła rękę na rzutce. Ścierwo zginie to było pewne ale chwilowo musiała zmienić priorytety. Nie wydostanie się stąd jeżeli wszyscy skończą martwi. A Elth obrywający ognistym pociskiem, czy innym ognistym czymś, zasługiwał na miano wstępu do elfobójstwa.
Zamknęła oczy. Mamione powidokami tylko zawadzały. Nie, nie była ze Ślepej Gwardii ale miała inne talenty. Skoncentrowała się. Każdy żywy ma łep na karku. Więc gdzie łap tam i cel. Wymamrotała zaklęcie. Miało znaleźć i wskazać jej w przestrzeni obecność umysłów innych w pobliżu. Zna mniej więcej położenie krasnoluda i Elda, to zaklęcie ma jedynie potwierdzić czy się nie przemieścili oraz pomoc jej wycelować. Następnie wycelowała w umysł znajdujący się niżej, cicho prosząc Klyftę o pomoc i by Metalogrzeb nie przewrócił elfa.
Następnie syknęła zimno:
-Enna możesz mi pomóc?
WesLen nie miała ochoty polegać na młodej chirurg ale ich oddziałowy medyk skończył pogrzebany. Nie miała więc większego wyboru. Musiała stanąć na nogi jeżeli chce wyjść z tego żywa.

Ostatnio edytowany przez Mysza (Sun-Nov-2017 21:20:25)


Wes'Len
Tri/orchin [Triorczin]

Offline

#9 Tue-Nov-2017 00:24:59

Mysza
Użytkownik
Dołączył: Sun-Nov-2017
Liczba postów: 24
WindowsChrome 62.0.3202.94

Odp: RPG

Siedzę patrzę czytam i widzę błąd, skoro nikt jeszcze nie napisał to to wykorzystam i go skoryguję jesli MG pozwoli

Mysza napisał/a:

. Następnie wycelowała w umysł znajdujący się niżej,...

(...) I rzuciła (...)

Mysza napisał/a:

...cicho prosząc Klyftę o pomoc i by Metalogrzeb nie przewrócił elfa.


Wes'Len
Tri/orchin [Triorczin]

Offline

#10 Wed-Nov-2017 18:32:41

Deft
Użytkownik
Dołączył: Sun-Nov-2017
Liczba postów: 4
AndroidChrome 61.0.3163.98

Odp: RPG

Xharx spróbował przedostać się po cichu wzdłuż ściany do miejsca, z którego dobiegł meldunek obrażeń, mając na uwadze bardziej dźwięki spoza jaskini niż z jej wnętrza... nie mógł pozbyć się wrażenia, że coś się zbliża.

Offline

#11 Thu-Nov-2017 16:27:43

Leite
Główny MG
Dołączył: Sun-Nov-2017
Liczba postów: 27
AndroidChrome 62.0.3202.84

Odp: RPG

Eltharen
Zamachnąłeś się wyciągniętym kawałkiem skały. Był on zwykłym kamlotem, lekko zaostrzonym z jednej strony, ale nie najlepszym szpikulcem. Celowałeś już że złością, pragnąc wyżyć swoją frustrację na rannym krasnoludzie.
Trafiłeś w jego prawy oczodół, prawdopodobnie miażdżąc oko na papkę, rozkrawiając połowę brwi i policzka.
Nie bronił się przed tym ciosem, chociaż musiał wiedzieć, że on nadejdzie. Zamiast tego całe swoje siły - swoich rąk, które wciąż były silne i całe - skupił na usunięciu Twojej ręki z gardła.
W momencie uderzenia w jego oko poczułeś silne palce, zaciskające się na Twoim nadgarstku. Wyrwały one niechciany knebel, który był tak skuteczny, że krasnolud nawet nie mógł Cię ugryźć, a potem Twój przeciwnik jęknął:
-Wajanie, pomóż swojemu słudze...
Wyczułeś w powietrzu zapach krwi i czegoś słonego, najwyraźniej krasnolud płakał z bólu zdrowym okiem. A potem, zanim zdążyłeś się zorientować, chwycił Twoją dłoń w sposób, który natychmiast wydał Ci się jakiś zupełnie nieprawidłowy i ścisnął z całej siły.
Sam sobie odpowiedz, jaki ból mogłeś czuć, kiedy połamane najpewniej dwie kości w dłoni i ze trzy palce zostały ściśnięte raz jeszcze.

Wes
Ciemność nabrała kształtów i jakby większego sensu. Moc, która przypominała ciemne nici, oplatające pomieszczenie, dała Ci sygnał. Sygnał, który sprawił, że czułaś silny sygnał umysłu krasnoluda, zmęczony umysł Eltharena, przestraszone sygnały od ścierwa. Milczącą Ennę, najwyraźniej nie wiedzącą, co zrobić. I Kora, równie zdezorientowanego.
Łatwo było się skupić na umyśle największego problemu w tym momencie. Przygotowałaś się do rzucenia zaklęcia, chociaż tyle mogłaś zrobić, będąc tak znacznie zranioną.
Enna najwyraźniej nie zareagowała na Twoje pytanie. Czy też rozkaz. Cokolwiek.
Skupiając się na umyśle krasnoluda, inne umysły powoli zanikły, by je zobaczyć, musiałabyś ponownie rzucić zaklęcie.

Xharx
Przemieszczanie się w bok ściany po zwalisku nie było proste, mając do czynienia z grupą doskonale słyszących bladomordych. Ale jakoś Ci się to udało i dotarłeś do miejsca, gdzie osypisko spotkało się ze ścianą. Miałeś wciąż do przejścia dwa metry w dół, żeby dotrzeć do najmniej agresywnego, jak Ci się zdawało, elfa. To nie był najgłupszy plan, z tego, co wiedziałeś, dwójka agresorów skupiła się na krasnoludzie. Który się nie dawał, z tego, co mogłeś usłyszeć. Może dasz radę przeżyć?


laughs in MG's room

Offline

#12 Thu-Nov-2017 17:15:53

Leo
Użytkownik
Dołączył: Sat-Nov-2017
Liczba postów: 14
AndroidChrome 62.0.3202.84

Odp: RPG

Z ust elfa wyrwał się stłumiony krzyk. Od bólu zakręciło mu się w głowie. Wypuścił z dłoni kamień, po czym zacisnął palce na niewiarygodnie potężnej ręce krasnoluda, próbując zwolnić jego uchwyt. Ze zgrozą zdał sobie sprawę z tego, że nie ma z jego siłą żadnych szans. Łzy cisnęły się do oczu Eltharena, a każda kolejna sekunda cierpień sprawiała, że czuł, jak robi mu się coraz słabiej. Nie myśląc długo, złapał za długą brodę przeciwnika i szarpnął z całej siły, jaka mu pozostała.

Offline

#13 Sat-Dec-2017 18:33:47

Mysza
Użytkownik
Dołączył: Sun-Nov-2017
Liczba postów: 24
WindowsChrome 62.0.3202.94

Odp: RPG

Umysł krasnoluda jaśniał niczym przeklęty ogień pochodni w podziemiach. Był wściekły, przerażony, nie musiała być psionikiem by to ocenić.
Klyfto dopomóż.
Prosiła cicho boginię niepewna czy jej moc wystarczy gdy krasnolud korzysta ze wsparcia swojego Absoluta. Musiała myśleć szybko, szybko wymyślić coś sensownego. Sądząc po krzyku Eltharen nie był górą w tym starciu. Pieśń zaklęcia rozbrzmiała w jej umyśle. Cicho wyśpiewała ją w ciemność która ich otaczała.

< Znajdż zródło znajdż wiązka uchwyć osłab wypacz - ma znaleźć połączenie umysłu z ciałem (rdzeń kręgowy) i przsłać orzez nie fałszywy rozkaz, albo nawet "zablokować kanał dla innych impulsów nerwowych" - krótkotrwały paraliż. >


Wes'Len
Tri/orchin [Triorczin]

Offline

#14 Mon-Dec-2017 09:34:57

Deft
Użytkownik
Dołączył: Sun-Nov-2017
Liczba postów: 4
AndroidChrome 61.0.3163.98

Odp: RPG

/idę dalej zgodnie z tym co napisałem/

Offline

#15 Mon-Dec-2017 21:07:45

Leite
Główny MG
Dołączył: Sun-Nov-2017
Liczba postów: 27
Windows XPChrome 49.0.2623.112

Odp: RPG

to nie jest główny post. a jej opis wrzucę, jak będzie okazja i nie będzie czarno jak wiadomo gdzie
Enna drgnęła gwałtownie, jakby budząc się z transu. Plecy ją bolały niemiłosiernie, ale poza tym wydawało jej się, że nic jej nie jest. Rozejrzała się, a właściwie próbowała osłuchać pomieszczenie. Gdy dobiegł ją trzask kości w ręce Eltharena, skrzywiła się ze współczuciem. Na słuch i instynkt spróbowała się przedostać ku Wes. W końcu, potykając się o kamienie, dotarła do elfki, kucając przy niej.
-Co Ci jest...? Jak mogę Ci pomóc?- zapytała na głos, bardzo ściszonym głosem.


laughs in MG's room

Offline

#16 Thu-Dec-2017 00:01:56

Leite
Główny MG
Dołączył: Sun-Nov-2017
Liczba postów: 27
Windows XPChrome 49.0.2623.112

Odp: RPG

Eltharen
Właśnie zaczynałeś czuć, jak krasnolud pragnie poprzestawiać Ci kości w ręce jeszcze bardziej, poprzez poruszanie nią, kiedy jego ręce nagle opadły bezwładnie. W ogóle całe ciało przeciwnika dziwnie sflaczało. Paraliż trwał jakieś 15 sekund, dość, byś wyrwał mu parę włosów z brody, na więcej nie byłeś w stanie sobie pozwolić przez wzgląd na złamany nadgarstek. Lewa dłoń pulsowała okropnym bólem, od którego zrobiło Ci się słabo. Miałeś jakieś 10 sekund na szybkie reakcje.

Wes
Moc zawinęła się dookoła Ciebie, odbierając rozkazy i intencje. Popłynęła poprzez Twój umysł w kierunku jasnego płomienia w ciemności i zanurkowała, jakby wpływając od spodu. Umysł został chwilowo odłączony od sił witalnych, wiedziałaś zatem, że zaklęcie zadziałało.
W międzyczasie podeszła do Ciebie Enna, kucając i odzywając się. Były to pierwsze słowa od słów Elderiena, który najwyraźniej zaczynał rozumieć powagę sytuacji. Może po prostu był w szoku.

Elderien
Zacząłeś rozumieć, co się dzieje dookoła, a właściwie wyczuwać to za pomocą intuicji i słuchu. Dlatego też wiedziałeś na parę sekund wcześniej, że podszedł do Ciebie goblin, co dało się wyczuć po jego zapachu i cichych brzękach fiolek z głębin stroju. Po chwili zwróciłeś też uwagę na zapach krwi. Należała do Ciebie, miałeś całe pocięte ręce, porozdrapywane plecy i obitą lewą nogę, co utrudniało stanie na niej. I tak miałeś duże szczęście.
Nie usłyszałeś dźwięków broni ze strony zielonego. Najwyraźniej nie zdołał żadnej odzyskać, od kiedy wydostał się z niewoli krasnoludzkiej.

Xharix
Schodzenie ostrożne i po cichu, by nie wywołać brzęku butelek, nie jest proste. Gobliny nawykły raczej do robienia hałasu w grupie, ale teraz byłeś sam.
Względnie cicho udało Ci się zejść i dojść do rannego elfa, który jako jedyny nie brzmiał, jakby zaraz zamierzał Cię zamordować. Być może dasz radę załatwić sobie chociaż jednego pół-sojusznika, zanim - jak zgadywałeś - zejdziecie do Świata Echa.
Poczułeś, że robi Ci się lekko słabo, a Twój strój był najwyraźniej przesiąknięty krwią, prawdopodobnie Twoich pobratymców. Nie wiedziałeś. Krwi było dużo na tamtym polu bitwy.


laughs in MG's room

Offline

#17 Thu-Dec-2017 00:27:41

Leo
Użytkownik
Dołączył: Sat-Nov-2017
Liczba postów: 14
AndroidChrome 62.0.3202.84

Odp: RPG

Wiedział, że miał mało czasu na reakcję. Zacisnął zęby, usilnie starając się wyprzeć ze świadomości przeraźliwy ból. Tą ręką, która zdawała mu się w tamtym momencie najsprawniejsza, ponownie sięgnął po nóż leżący na ziemi obok po tym, jak wypadł mu przy uprzedniej nieudanej próbie ataku. Wolną, pulsującą okrutnie dłoń przyłożył do szyi krasnala, by znów w ciemności nie spudłować, a następnie przyłożył ostrze do spoconej od wysiłku, bólu i strachu skóry, pochylił się lekko do przodu i naparł na nóż, chcąc wreszcie skończyć z brodaczem. Jednocześnie skupił się na tym, co wyczuwał pod dłonią - przygotował się na to, żeby odsunąć się gwałtownie od przeciwnika, gdy tylko poczuje, jak jego mięśnie ponownie zaczynają się napinać.

Offline

#18 Thu-Dec-2017 23:59:03

Kadian
Użytkownik
Dołączył: Thu-Dec-2017
Liczba postów: 6
Windows 7Chrome 61.0.3163.79

Odp: RPG

Do Elderiena powoli zaczęły dochodzić dźwięki z otoczenia, a intuicja dawała znaki co się dzieje. Gdy już doszedł do stanu, gdzie mógł logicznie myśleć i miał kontrolę nad swoim ciałem. Zaczął nasłuchiwać co się dzieje w pomieszczeniu i gdzie mniej więcej są jego towarzysze. Gdy powoli układał w głowie plan pomieszczenia i rozmieszczenie oddziału, zrozumiał, że zbliża się do niego ktoś, kto na pewno nie jesteś elfem. W pierwszym odruchu szybkim ruchem chciał złapać za rękojeść ostrza, ale przeszywający ból, który zaatakował przy gwałtownym ruchu ręki szybko go zniechęcił do tego. Efektem tego był cichy syk z ust elfa. Zamiast tego postanowił spokojnie złapać za rękojeść. Poczuł dość mocny zapach krwi, ale nie przejął się tym na ten moment. Był wojownikiem, zapach krwi nie był mu obcy. Nie ważne czy była to krew elfa, krasnoluda czy goblina. Ranami zajmie się, gdy będzie względnie bezpiecznie. Póki co zaczął powoli obracać się w stronę z której szedł goblin. Elf uważał na to, żeby większa część ciężaru ciała spoczywała na prawej nodze. Gdy udało mu się odwrócić stanął w bezruchu, z ręką na rękojeści miecza i czekał na ruch goblina.

Offline

#19 Fri-Dec-2017 03:09:05

Mysza
Użytkownik
Dołączył: Sun-Nov-2017
Liczba postów: 24
WindowsChrome 62.0.3202.94

Odp: RPG

Jej umysł stracił wizję umysłu. Mrugnęła parę razy by pozbyć się resztek tańczącego pod powiekami światła. Teraz szaman musi przez chwilę radzić sb sam. Niemal przeoczyłaby pytanie elfki. W pierwszym odruchu chciała odmigać ale przypomniała sb, że Enna nie zna znaków. Pomyłka wywołała powiew zimnego gniewu. Zacisnęła zęby i spróbowała po ciemku z lokalizować rękę dziewczyny by nakierować ją na obrażenia głowy a następnie lewej nogi.  W połowie ruchu stwierdziła jednak "J***ć To"
- Lewa noga. Kostka. Prawdopodobnie złamana. Pośpiesz się - wyszeptała cicho i chłodno. Uświadomiłą sb że straciła Goblina z pola widzenia.


Wes'Len
Tri/orchin [Triorczin]

Offline

#20 Fri-Dec-2017 22:07:13

Leite
Główny MG
Dołączył: Sun-Nov-2017
Liczba postów: 27
AndroidChrome 62.0.3202.84

Odp: RPG

Enna po omacku sięgnęła w ciemność, trafiając na ramię Wes. Następnie delikatnie tylko przebiegła po jej ciele, docierając do kostki. Zmusiła elfkę, by ta usiadła, nie obciążając nogi, a następnie chłodne palce zaczęły metodyczne badać zranioną część ciała. Młoda elfka zmarszczyła brwi i sięgnęła do torby, wyciągając coś.
Polała nogę Wes płynem na zrastanie kości, a następnie mocno nogę przewiązała, unieruchamiając, by wszystko się zrosło prawidłowo.
-Oszczędzaj, żeby nie było komplikacji... -ostrzegła cicho.


laughs in MG's room

Offline

#21 Sun-Dec-2017 20:55:43

Deft
Użytkownik
Dołączył: Sun-Nov-2017
Liczba postów: 4
Windows 7Chrome 62.0.3202.94

Odp: RPG

Xharx przystanął i sprawdził powierzchnię całej swojej głowy, w poszukiwaniu rany, mając na uwadze elfa, który zdawał się nagle zmienić do niego nastawienie. Siedział w cieniu, wywołując jak najmniej zainteresowania.

Offline

#22 Mon-Dec-2017 19:01:39

Mysza
Użytkownik
Dołączył: Sun-Nov-2017
Liczba postów: 24
WindowsChrome 62.0.3202.94

Odp: RPG

-Pomóż mi wstać- - Powiedziała cicho, udobruchana szybką robotą i brakiem pytań. Wciąż miała w dłoni rzutkę, przełożyła ją na chwilę do lewej dłoni. Gdy Enna pomogła jej wstać nóż wrócił do jej dłoni prowadzącej. Na pamięć i słuch skierowała się w stronę potyczki elf vs krasnolud. Zamierzała zakończyć sprawę szybko, uderzyć Kamienioluba rękojeścią w czaszkę, najlepiej u podstawy potylicy lub prosto w płat skroniowy z całej siły. Następnie wbić ostrze w oczodół.


Wes'Len
Tri/orchin [Triorczin]

Offline

#23 Mon-Dec-2017 23:51:16

Leite
Główny MG
Dołączył: Sun-Nov-2017
Liczba postów: 27
Windows XPChrome 49.0.2623.112

Odp: RPG

Eltharen
Nóż bardzo powoli naparł na ciało. Pierwsze parę chwil po prostu się wgłębiał w skórę pod naporem Twoich słabych sił, nie zostawiając śladów ani rozcięć, jedynie powodując wyraz paniki na twarzy krasnoluda, który bardziej wyczułeś pod swoimi rękoma, niż zobaczyłeś. Po dwóch sekundach do Twoich nozdrzy dobiegł lekko słonawy zapach krwi, kiedy ostrze wreszcie rozcięło skórę. Jednakże z powodu tego, że ciało jest dość twarde i elastyczne, większość czasu po prostu wbijałeś nóż coraz głębiej, zamiast nim kroić, by jego kolejne warstwy łatwiej weszły w ciało, rozcinając je, niczym soczystego grzyba. Rozgniotłeś już ostrzem prawdopodobnie pierwsze trzy, cztery centymetry, zalewając krwią własne dłonie, kiedy paraliż minął, a krasnolud napiął szyję i sięgnął ponownie ręką, by odsunąć nóż. Wyczułeś, że krew płynie nie tylko z szyi, ale też z ust krasnoluda. Zanim stała Ci się poważniejsza krzywda po raz kolejny, poczułeś zbliżającą się do Ciebie Wes i chyba Ennę. Ta pierwsza spróbowała ogłuszyć leżącego, ale jej się to nie udało. Zamiast tego, wykorzystując nieuwagę i rozdwojenie krasnoluda, który skupiał się zarówno na nożu w szyi, jak i na jej obecności, wbiła sztylet w wolne oko krasnoluda.
Przebiło miękką powierzchnię białej gałki i wbiło się dalej, w twarde części czaszki, by ostatecznie przelecieć przez mózg z cichym plaśnięciem i zatrzymać się na tyle głowy kapłana Wajana.
Był martwy. Tak martwy, jak tylko się da, mając rozgniecione nogi, rozcięte do tchawicy gardło i wyniszczone oczy oraz przebity mózg.
Odszedł na uczty do pałacu Wajana.

Wes
Zbliżyłaś się wraz z Enną do walki, gdzie krasnolud właśnie odzyskał sprawność i znów poruszył się, próbując powstrzymać Eltharena. W powietrzu dało się wyczuć słony zapach krwi oraz swąd spalenizny, pozostały po uderzeniu ognia. Cichy jęk elfa nie wskazywał na to, by mu szło dobrze, usłyszany wcześniej trzask musiał być bolesny.
Podeszłaś i niechlujnie uderzyłaś w głowę krasnoluda, jednakże, poza nabitym mu prawdopodobnie guzem, nic nie zyskałaś. Wciąż był tak samo uparcie przytomny i uparcie żywy, jak wcześniej.
Pozycja Eltharena wskazywała na ból i próbę słabego poderżnięcia gardła, zatem po prostu wbiłaś ten sztylet.
Przeszedł on miękko przez gałkę, by przebić się do mózgu i z dziwną lekkością rozmiażdżyć go, kończąc na tylniej ścianie czaszki nieprzyjaciela. Rękojeść wystawała poza jego głowę.
Tak, jak ten goblin. Ładna robota, arreba.
Był martwy. Tak martwy, jak tylko się da, mając rozgniecione nogi, rozcięte do tchawicy gardło i wyniszczone oczy oraz przebity mózg.
Odszedł na uczty do pałacu Wajana.

Elderien
Czekałeś. Ta sama pozycja, te same odruchy, te same zapachy. A chociaż byłeś młody, dla innych ras to i tak wieczność.
Znajoma, gładka rękojeść dobrze była dopasowana do Twojej ręki. Nie chciałeś jej, póki co, wyciągać, ruchy ścierwa są zbyt nieobliczalne. Poza tym, najwyraźniej szedł Ci pomóc, lecz się zatrzymał. Nie wyczuwałeś od niego większych ruchów. Po prostu stał w cieniu.
Za Twoimi plecami elfki przemieściły się do walczącej dwójki, najwyraźniej ostatecznie rozwiązując problem jednego z dwóch przeciwników.
Kapłan Wajana, kto by pomyślał...

Xharix
Zatrzymałeś się. Sprawnie i szybko sprawdziłeś, skąd się do cholery bierze ta krew. Na szyi, nieco pod tętnicą wyczułeś jej dużą ilość, ciepłą i jeszcze świeżą, lekko oblepiającą Twoje palce. Przesunąłeś dłoń trochę wyżej i znalazłeś.
To była Twoja krew. W dodatku ciągle leciała.
Źródłem wydawały się być dwie, małe i chyba dość głębokie ranki. Krew z nich ciekła bez przerwy, zapewne już od jakiegoś czasu, biorąc pod uwagę stan Twojego ubioru. Zgadując, mogłeś powiedzieć, że pewnie jeszcze dwie minuty lub mniej i byś poczuł się gorzej, słabiej, być może byś wymagał opieki medycznej.
Nie zauważyłeś momentu, w którym je nabyłeś. Nic nie poczułeś. W walce nie dostałeś w szyję. Pojawiły się znikąd, zupełnie jak oddział krasnoludów i podziemnych.

Enna pomogła Wes dojść do walczących, a następnie wsłuchiwała się w sytuację. Uklękła cicho koło was i milczała, najwyraźniej nie wiedząc, co ma zrobić.


laughs in MG's room

Offline

#24 Tue-Dec-2017 01:32:05

Leo
Użytkownik
Dołączył: Sat-Nov-2017
Liczba postów: 14
AndroidChrome 62.0.3202.84

Odp: RPG

Krasnolud padł martwy. Eltharen nawet bez pomocy swojego ducha usłyszał plaśnięcie dużo wyraźniej niż inni, przez co miał pewność, że brodacz więcej się nie podniesie. I choć odgłos rozwalanej gałki ocznej, a następnie mózgu nie należał do najprzyjemniejszych, w tamtym momencie był dla uszu szamana błogosławieństwem.
Trochę zajęło mu uspokojenie oddechu, a z każdą kolejną chwilą ból w obu dłoniach oraz kostce coraz intensywniej przypominał o sobie. Zmęczenie także dawało o sobie znać. Wstał chwiejnie, chowając nóż do odpowiedniej pochwy przy pasie. Wytarł drżące, umazane krwią ręce o spodnie, po czym powiedział niemalże bezgłośnie na ucho Wes "daj mi minutę". Po przejściu kilkanastu nierównych kroków usiadł pod ścianą głazów przeciwną do tej, od strony której wcześniej słyszał poruszające się ścierwo. Im dalej od tego śmierdzącego gówna, tym lepiej. Nawet jeśli kiedyś w końcu trzeba będzie je dobić. Ale na to jeszcze przyjdzie czas.
Choć nie zrobiło to wielkiej różnicy, zamknął oczy. Jego oddech zwolnił, a cały umysł skupił się na jednym. Zaczął prosić w myślach swojego ducha o łaskę i uśmierzenie bólu. Nietoperz nie był w stanie go uleczyć, jednak jego ślina działała znieczulająco, na czym właśnie zależało Eltharenowi - cierpienie sprawiało, że nie był w stanie się skupić, a w głowie zaczynało mu się kręcić, więc uznał to za pierwszy problem znajdujący się w kolejce do rozwiązania.

Offline

#25 Thu-Dec-2017 18:55:39

Mysza
Użytkownik
Dołączył: Sun-Nov-2017
Liczba postów: 24
AndroidChrome 62.0.3202.84

Odp: RPG

Wyjęła ostrze i wytarlała o ubiór krasnoluda. Przygniotło mu nogi - dopiero teraz mogła ocenić obrażenia jakich doznał kapłan. Przeniosła zimne spojrzenie z krasnoludzkiego truchła na zbolałego Eltharena pogrążającego się w transie. Przygladala mu się chwile zatopiona w myślach, zdawało się jakby patrzyła przez niego w jakiś punkt w powietrzu. Następnie odwróciła się do Enny.
-Gdy skończy zrób dla niego co możesz- nie dodała nic o ironi obrażeń elfa. Następnie na słuch starała się zlokalizować goblina i młodego elfickiego wojownika.

Ostatnio edytowany przez Mysza (Thu-Dec-2017 18:57:43)


Wes'Len
Tri/orchin [Triorczin]

Offline

#26 Tue-Dec-2017 16:00:31

Leo
Użytkownik
Dołączył: Sat-Nov-2017
Liczba postów: 14
AndroidChrome 62.0.3202.84

Odp: RPG

Poczuł, jak ból zaczął tracić na intensywności, jak powoli stawał się coraz bardziej znośny. W końcu nie ustąpił, jednak zelżał na tyle, by nie mącić myśli Eltharena, który do cierpień na taką skalę był już przyzwyczajony. Podziękował w duchu nietoperzowi, po czym otworzył oczy i wstał, podpierając się o kamienną ścianę. W pierwszej kolejności pokuśtykał do martwego krasnoluda, starając się nie obciążać zbytnio nogi, i kucnął przy nim. Zaczął po omacku przeszukiwać trupa, na wypadek gdyby miał przy sobie coś przydatnego. Cokolwiek. Po udanych bądź nieudanych poszukiwaniach na powrót wyprostował się i zlokalizował Ennę.
- Możesz coś z tym zrobić? - spytał szeptem, wyciągając do niej połamane dłonie.

Offline

#27 Wed-Sep-2018 18:30:41

Leite
Główny MG
Dołączył: Sun-Nov-2017
Liczba postów: 27
WindowsChrome 68.0.3440.106

Odp: RPG

Sesja nieudana, zakończona.
Podejście 2 [dblpt]D


laughs in MG's room

Offline

Użytkowników czytających ten temat: 0, gości: 1
[Bot] ClaudeBot

Stopka

Forum oparte na FluxBB

Darmowe Forum
ep7ghi - zzpielsccs - nicekill - navokin - bitwapbf